i co najciekawsze znajomi ktorzy zyja z handlu na takich imprezach twierdza, iż jest to powazna juz konkurencja dla Lodzi i jak dla nich bardziej sie juz na Wawe nastawiaja
Offline
Moderator
pawelACE napisał:
i co najciekawsze znajomi ktorzy zyja z handlu na takich imprezach twierdza, iż jest to powazna juz konkurencja dla Lodzi i jak dla nich bardziej sie juz na Wawe nastawiaja
Łódź ma łuższą tradycję w dziedzinie MWB ale życie pędzi do przodu i wszytsko się zmienia. Do Łodzi jeżedżę od ok 10 lat w WAWIE byłem pierwszy raz w tym roku. W sumie giełda OK ale wyjazd po południu ciężki ... nie znam tej okolicy ale pamiętam jakąś wąską drogę, korek straszny i przeciskające się moto i skutery.
pawelACE - daje się żyć z takiego handlu? jak Twoi znajomi oceniają sytuację na rynku moto i akcesoriów? U nas lokalnie zwinął się Motor Speed, w Wawie jakieś Kawasaki zniknęło z salonu przy wjezdzie do miasta ...
Offline
Kawasaki od strony A2 z Poznania, no fakt nie ma...
znajomym sie zyje dobrze bo znalezli nisze, sa profesjonalna firma z ugruntowana juz marka z niewielka konkurencja i na gieldy jezdza wybrane po to aby nawiazywac kontakty i przy okzaji cos tam sprzedac (nie zyja glownie z gieldy bo sprzedaja przez internet i na telefon), nie zatrudniaja pracownikow (w sezonie czasem 1 czy 2), lokal maja wlasny czyli nie ma kosztow wynajecia, zaznaczaja jednak ze sa rozne gieldy, na Warszawskiej sprzedaja na lodzkiej glownie sie "prezentuja", tlumacza to specyfika rynku, jednak w Wawie latwiej sprzedac towar niz w Lodzi gdzie ludzie srednio zarabiaja 2-3 razy mniej, w Wawie nie zdarza im sie zeby ktos krecil nosem czy po kilka razy wracal do towaru i zbijal cene...
bylem pare razy w Lodzi (ale to dawno bylo i w innych lokalizacjach) ze starszym bratem Żaka, sprzedawalismy to co nam w domu zawadzalo, takie po prostu byly czasy, mozna bylo sprzedac dowlona ilosc rekawic "spawalniczych" butow skorzanych i innych szpejow bo rynek byl pusty i klient musial w czyms i na czyms jezdzic, tyle ze to bylo glownie towarzysko traktowane, zarobilo sie na benzyne, placowe, pieczonego kurczaka i piwo, czasem na dzisiejsze pieniadze przywiozlo 100 zl do domu ale nie o to chodzilo, chodzilo o klimat tamtych bazarow ktore byly bardziej jak spotkania kumpli (tych sprzedajacych i kupujacych), wyrwanie sie na chwile z domu do duzego miasta i takie tam, z czasem ludzie zaczeli z tego zyc
a co mogloby by byc u nas?, gdyby ktos pracowal u siebie i na siebie to mysle ze w sezonie by zarobil a poza sezonem tyle co na zycie...
za blisko Wawy i Lodzi gdzie konkurencja duza, taki maly lokalny warsztat i najpotrzebniejsze artykuly Iszej potrzeby, bo te inne to teraz sobie ludzie przez internet zamowia i nie przyjda po to do sklepu (argument ze trzeba przymierzyc przed zakupem tez juz odpada, bo czlowiek sobie buty czy kask przymierzy, zapisze co i jak i pozniej 100 zl lub wiecej taniej w interku zamowi), warsztat motocyklowy utrzymalby sie ale na jasno okreslonych zasadach czyli biore ii robie tylko to co umiem (a ze motocykle coraz bardziej skomplikowane i trzeba miec spora wiedze i w kij sprzetu do diagnozowania) to postawilbym na drobna mechanike plus np. wymiane opon, wywazanie jako dodatek, bo najwazniejsze zeby na takim malym rynku robic dobrze i bez partlolenia, tutaj nie ma wielu klientow i nie uda sie jak w duzym miescie ze jak sie zjebie to i tak inny klient na miejsce niezadowolonego przyjdzie
tak ja to bym widzia w skrocie:
u siebie, towary tylko pierwszej potrzeby (tutaj potrzebne doswiadczenie w branzy)
naprawy tylko podstawowe i dobrze robione (tutaj potrzebne doswiadczenie w branzy)
fachowosc, terminowosc, zadowolenie klienta tak aby polecil nastepnemu lokalnemu klientowi, jeden niezadowolony klient moze spokojnie taki lokalny sklepo/warsztat polozyc...
innej opcji nie widze...
a wez tak sie zastanow, ile razy w roku musisz pojechac do serwisu czy sklepu motocyklowego majac zadbany i niezbyt stary sprzet i uzbierane juz wysposazenie do motocykla i dla samego siebie, olej, filtr co roku, klocki hamulcowe, lancuch, sprej do lancuha opony to juz raz na jakis dlugio czas
rynek w takim miescie i okolicy nie ejst moim zdaniem zbyt perspektywiczny i ja bym go okreslil i porownal do rodzinnego spozywczego sklepu osiedlowego, zarobi sie na zycie te 2-4 tysiace tak jak by sie chodzilo do pracy do kogos i tyle, luksusow nie bedzie ale umzec tez sie nie umrze i jest sie na swoim
Offline
Co do MWB w Łodzi to prawda że spora część ludzi jeździ z sympatii dla historii bo w końcu oni rozpoczęli handel starociami i innymi pierdołami. W Łodzi sam kilkukrotnie wystawiałem się z gratami do weteranów. Poznało się wielu ludzi,wypiło się hektolitry piwa i nawet po mordzie dostałem.
Chcąc porównać bazary z Łodzi i Warszawy to dla mnie ten drugi kojarzy się z większymi trudnościami w dojechaniu co prawda po Wa-wie lepiej mi się jeździ. Zauważyłem iż spora osób, które wystawiają się na bazarach jedzie po to by się zareklamować, podpatrzeć konkurencję i nawiązać kontakty. MB dla wielu to sposobność by przymierzyć się do ubrań, dotknąć, popatrzeć a i tak później kupują poprzez internet.
Natomiast co do punktu handlowo usługowego w naszym mieście to poza fachową robotą w związku iż jesteśmy małą społecznością i łatwo zrazić do siebie ludzi to i również ważne też są ewentualne relacje z ludźmi (czyli jak nas postrzegają jako motocyklistę). Jeśli ktoś taki będzie uważany za ćwoka z którym nie ma co robić na imprezach i wyjazdach to i w warsztacie będzie to do odczucia. Skierniewice to specyficzny rynek i ktoś kiedyś mi powiedział, że jeśli tu wypali interes to człowiek wszędzie da sobie radę.
Offline
Moderator
Żaku napisał:
.... i nawet po mordzie dostałem.
??? myślałem ze to takie spokojne miejsce ... chociaż koledze z Grodziska Mazowieckiego ukradli tam kiedyś KTM'a którego chciał sprzedać. Po roku na kolejnym MWB spotkali gościa który ukradł moto ... Policjanci tajniacy i ... moto odnalazło się - służyło do latania po polach w oklicach Łodzi ...
Żaku napisał:
.... Natomiast co do punktu handlowo usługowego w naszym mieście to poza fachową robotą w związku iż jesteśmy małą społecznością i łatwo zrazić do siebie ludzi to i również ważne też są ewentualne relacje z ludźmi (czyli jak nas postrzegają jako motocyklistę). Jeśli ktoś taki będzie uważany za ćwoka z którym nie ma co robić na imprezach i wyjazdach to i w warsztacie będzie to do odczucia. Skierniewice to specyficzny rynek i ktoś kiedyś mi powiedział, że jeśli tu wypali interes to człowiek wszędzie da sobie radę.
Rynek specyficzny ale uwierz mi ze Rawa Mazowicka to jest dopiero "specyfika" w max - negatywnym znaczeniu .... Skce to przy Rawie metropolia z XXII wieku już. Co do "postrzegania" jako motocyklistę ... oby nie zacząć bezsenswonej rozmowy wiem co masz na myśli ... ale korci aby dodać że tam gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania ...
Offline
BO JAK WEZME KIJA
No i się obawiam coby nie było powtórki z 2009r
MASAKRA z wyjazdem
Offline
Ano tak być może ... jedniodniówka , 1sza w tym roku .. troche czasu jeszcze jest , to sie zastanowim.
Offline
BO JAK WEZME KIJA
Pomyślimy w sobotę
Pogodno ma być
Offline
BO JAK WEZME KIJA
Dobrze by było rumaki przewietrzyć
Ale tak na 99% i tak myślę jechać.
A może żabę przepalisz po zimowym letargu
Offline
Wątpliwa sprawa --- strach jechać ... - w sobotę nawet odpaliłem - pomogły tylko nowe kable, silnik tak jakoś o ! .
Offline
BO JAK WEZME KIJA
Bo to nie FORD
Offline